Nadchodzi nowa era w skokach narciarskich? Na pewno tych wirtualnych!
Kto nie pamięta „Małyszomanii”? Rekordy oglądalności, całe rodziny przed telewizorami oraz tysiące polskich fanów pod skoczniami. Adam Małysz stał się dobrem narodowym, a jego rywalizacja z niemieckimi skoczkami narciarskimi, czyli Martinem Schmittem (został niedawno ambasadorem STS) oraz Svenem Hannawaldem rozpalała fanów do czerwoności i stawała się sprawą niemalże życia i śmierci. Gdy Małysz wygrał w styczniu 2001 roku 49. Turniej Czterech Skoczni, wszyscy oszaleli na punkcie skoczka z wąsem, który do formy dochodził zajadając się bułką i bananem.
Małyszomania na dyskietce
Rywalizacja ze skoczni narciarskich i sprzed telewizorów przenosiła się przed ekrany monitorów. Niemal każdy wiedział, co to jest Deluxe Ski Jump i próbował swoich sił na najróżniejszych skoczniach narciarskich na świecie. Gra na przełomie wieków była łatwo dostępna, darmowa, a wymagania sprzętowe były… wręcz śmieszne. Procesor Pentium 166MHz, karta graficzna - jakakolwiek. Całe 470 km RAM i DOS. Co ciekawe w tym samym czasie na rynek trafiały gry Heroes of Might and Magic III, czy Need for Speed, Silent Hill i choć miały one zdecydowanie lepszą grafikę, DSJ był numerem jeden, jeśli chodzi o masowość i popularność. Twórca Deluxe Ski Jump, Fin Jussi Koskela starał się jedynie oddać prawa fizyki, które są najważniejsze w skokach narciarskich. Takiego sukcesu, a już na pewno nie w Polsce, się nie spodziewał. – W innych krajach, w których skoki są popularne – w Norwegii, Niemczech, Austrii, Słowenii i Finlandii – gra również przyjęła się świetnie. Ale nigdzie tak dobrze jak w Polsce – mówił programista w wywiadach dla mediów. – Wszyscy w Polsce chcieli być i skakać jak ich idol. Proces popularyzacji gry na równi z sukcesami Adama Małysza był niesamowity – dodał Jussi Koskela.
Niezapomniane chwile w Deluxe Ski Jump
Fiński programista premierową wersję stworzył tuż po zakończeniu szkoły średniej. Mając wolny czas i oczekując powołania do służby wojskowej Koskela stworzył kultową zręcznościową grę, którą rozwijał później, gdy już studiował. Choć grafika była najsłabszą stroną, to jednak nikt nie zwracał na nią uwagi. Liczyła się grywalność. Dlatego dodawano kolejne skocznie narciarskie. Każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności, klikając myszką na skoczniach od K50 w Anglii po K240 w Australii, czy K250 w Słowenii.
Rewolucja w komputerowych skokach narciarskich
Choć po Deluxe Ski Jump powstało wiele gier komputerowych o skokach narciarskich, żadna nie nawiązała popularnością do DSJ. Dwadzieścia lat później gracze esportowi i komputerowi są już zdecydowanie bardziej wymagający. Nic więc dziwnego, że fani wirtualnych skoków narciarskich z ogromną ciekawością wyczekują premiery symulatora skoków narciarskich. W pierwszej dekadzie grudnia studio Yippee Entertainment zapowiedziało premierę Ski Jumping Pro VR. Co to takiego? Jak informuje portal esportmania.pl będzie to niezwykle realistyczny symulator skoków, dostępny przy pomocy wirtualnej rzeczywistości. Producent przed oficjalną premierą gry chwalił się, że bardziej realne skoki narciarskie są już chyba tylko te, które odbywają się na rzeczywistych skoczniach. Do współpracy przy tworzeniu gry zaangażowano dwukrotnego medalistę olimpijskiego, Austriaka Andreasa Wellingera. Grę będą mogli wypróbować posiadacze zestawów PlayStation VR oraz Steam VR. Jeśli gra się przyjmie, to wielu fanów skoków narciarskich nie będzie musiało już wspominać kultowego Deluxe Ski Jump. Skoro rozpoczął się prawdziwy sezon skoków narciarskich, to czas i na wirtualne zmagania.
Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS (Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.